W 1990 roku jeden z członków Aeroklubu Wrocławskiego, schodząc ze Śnieżnika, wybrał nie jak zwykle czerwony szlak, lecz „dziką” drogę wzdłuż strumienia. Podczas zejścia natrafił na metalowy przedmiot, a ponieważ sam jest skoczkiem, rozpoznał, że jest to fragment spadochronu. Po dalszych poszukiwaniach okazało się, że pośród traw i kosówki jest więcej różnych szczątków samolotu, m. in. rurki, kawałki blachy. Po dokładniejszym obejrzeniu szczątków, okazało się że są to kawałki blachy falistej, którą Niemcy stosowali jako podszycie samolotów typu Ju-52. Turysta ów znalazł też prawie kompletny fragment tablicy sterowania silnikiem tego typu samolotu.